Nictuku

Forum dla graczy Blood Wars zrzeszonych pod godłem Klanu Nictuku

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2008-03-23 09:33:02

Tutmoziz

Administrator

Zarejestrowany: 2008-03-22
Posty: 51
Punktów :   

Historia...

Pomóżcie mi w pisaniu historii klanu i świata po III wojnie światowej umieszczonej w opowiadaniu
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Było późne popołudnie. Krwisty blask zachodzącego słońca rozlewał się po horyzoncie i tworzył zagadkowe cienie na ścianach budynków. Wraz ze słońcem wszystkie żyjące stworzenia chowały się do swoich kryjówek. Czy to zabłąkany, nieuwazny kot, kulejacy, osamotniony opos czy wilk szukający pożywienia w opuszczonych częściach miasta. Wszystkie uciekały, poniewaz nie bedzie dla nich bezpiecznego miejsca zapalą się kolejno pochodnie nocy.
Lekki szelest. Dźwiek odsuwanej, wiekowej płyty grobowca. Ciche kroki. Brzęk metalu.
Po chwili Tutmoziz pchnął solidne odrzwia swojego siedliszcza i wyszedł w noc. Pływał w niej. Po cichu przemykał pomiędzy budynkami w których, z nastaniem nocy budziło sie zycie. Jako pierwszy odiwedził pośredniak. Przyczajony na dachy pobliskiego budynku obserwował ludzi szukających pracy. Czekał aż któryś nieopatrznie zniknie w którejś z ciemnych uliczek. Zawsze tak robił, codziennie. Miał już dość i nie potrafil zaspokoić się krwią którą dostawał z rzeźni. Zwierzeca krew miała to do siebie, że zawierała bardzo mało 'życia'. Zresztą miała taki ohydny metalowy posmak. Nie lubił jej.
Śmiertelny obejrzał sie ze strachem kiedy Tutmoziz skoczył. Słyszał szelest płaszcza, ale nie mógł zlokalizować jego pochodzenia. Po chwili wziął to za zły omen i wzruszywszy ramionami i obejrzawszy sie jeszcze raz, skierował się do jednego z opuszczonych budynków. Stanął w progu, zza pazuchy wyciągnął brudną butelke jakiegoś domowego alkoholu. Oczy mu się zaświeciły gdy powąchał odkręcona butelke. Zrobil może dwa kroki, gdy butelka rozbiła się o ziemie, a on konwulsyjnie kopał nogami kilka centymetrów nad ziemią.
Wampir rzucił nagie ciało na stół. Rzeźnik tylko spojrzał, ocenił szybko wielkość i ilośc mięsa, po czym kiwną głową i jednym ruchem potężnego rzeźnickiego topora rozpołowil je w poprzek.
Taksówka stała tam gdzie zawsze. Driver stał oparty o samochód. W ciemności co chwilę rozjarzał się żar jego papierosa. Pamiętał jeszcze dawne czasy, sprzed Wojny. Pamiętał słońce, które oświetlało bogate miasta, które świeciło w oczy przy jeździe po bezdrożnych pustyniach . Pamiętał to piękne słońce... Po wojnie, gdy pył już opadł i można było wyjść na powierzchnię nie bojąc się ze jeden porzadny wdech może zabić, słońce nie było już to samo. Teraz odsłaniało zniszczenia, gruzy mocarnych cywilizacji, które de facto w pędzie do bogactwa i władzy absolutnej zniszczyły doszczętnie ten świat. Dzisiejsze słonce było ciemniejsze i spływało krwią.
Wyrzucił niedopałek kiedy go usłyszał... a właściwie kiedy przestał słyszec otoczenie. Wsiadł do samochodu, wyciągnał kolejnego papierosa z wymiętej paczki, przytknął do wiecznie rozgrzanej zapalniczki samochodowej i zaciągnął się potężnie.
*Otwórz chociaż okno* usłyszał z tylnego siedzenia. Otworzył. Wolał nie narażać się na złość Wampira, wiedział ze wtedy powrotnego kursu może już nie odbyc. Rozparł się w siedzeniu, głośno westchnął p czym wrzucił bieg i ruszyli. Tak jak zawsze, co noc.
Tutmoziz wszedł bezszelestnie do siedziby kalnu mijając co jakiś czas jego członków. Klucząc po korytarzach odszukał salę głównych spotkań. Jak co noc, z upływaem czasu zbierali się tam wszyscy członkowie. Była jż Sabaka, Potężna wampirzyca, był Zuen - tak jak Tutmoziz żerujący na innych wampirach, był i Zasuriel, telepata i łapacz myśli. Zebrał się już prawie cały klan. Galawan wchodząc zamkną wrota. Wszyscy w milczeniu czekali na pojawienie się Suwerena i Zastępcy...

Offline

 

#2 2008-03-23 10:13:56

Rik

Administrator

Zarejestrowany: 2008-03-21
Posty: 166
Punktów :   

Re: Historia...

Smród ogarnął całe komnatę. Wszyscy wiedzieli, że nadchodzi Rik. Jego istota budziła niepokój w sercach każdego Klanowicza. Nikt w Nekropoli nie lubił takich wampirów jak on. Każdy szanujący wampir posiadał swoją przynajmiej 300 letnią historię on powstał, krótko po wydarzeniach z roku 2019. Prawdopodobnie jego obrzydliwe defomracje są spowodowane wirusem lecz nikt nie miał odwagi, aby się do niego zbliżyć i zapytać o to.
Jednak jakoś udało mu się zdobyć zaufanie i osiągnął funkcję zastępcy w bardzo krótkim okresie czasowym. Nikt tak na prawdę nie znał jego prawdziwych intencji. Nawet sam Sarnond, który ufał mu bezgranicznie.
-Witam na kolejnym zebraniu Klanu Nosferatu. -rzekł Rik po czym skierował sie w stronę tronu.
Usiadłwszy na  nim kontynuował swoją przemowę.
-Dzisiaj pragnę poruszyć sprawę zebrań. Sądzę, że za często się spotykamy więc zebrania będą się odbywać tylko przed Bitwami, aby omówić taktykę wojenną.
Z sali dobiegł szum, ale nikt nie miał odwagi, aby przeciwstawić się słowom Rika. Ostatnim śmiałkiem który miał odwagę był drugi kandydat na zastępcę Zuen. Jednak niefortunny zbieg okoliczności(któż to wie) spowodował , że musiał się wycofać z kandydatury, ponieważ zapadł w długą śpiączkę. Wszyscy się domyślali, że to musiał zrobić Rik przez zbyt bliskie zbliżenie jednak nikt nie mówił tego głośno.
-Jeżeli nikt nie ma żadnych pytań to ogłaszam koniec ostatniego zebrania.
Skierował się w stronę wyjścia. Zbliżając się do przejścia, które prowadziło na zewnątrz komnaty odwrócił się. Ogarnął Klan srogim spojrzeniem i powiedział:
-Mam nadzieję, że nikt nie wykorzysta tego wolnego czasu na obijanie się. W przeciwnym razie mogła by się stać komuś jakaś krzywda.
Wszystkim ciarki przebiegły po plecach. Niektórzy mniej odporni psychicznie jak Zela, Dawid, Orrr zamarli z przerażenia. Po czym Rik się uśmiechnął.
-Co takie smutne miny? Chodziło mi o to że jak Klan przybieże na sile, a wy się zatrzymacie w miejscu to stanie się wam krzywda na polu bitwy. - Rik odwrócił się i wyszedł z komnaty śmiejąc się pod nosem.
Nikt z zebranych nie wierzył w prawdziwość jego ostatnich słów.

Offline

 

#3 2008-03-25 17:27:56

Tutmoziz

Administrator

Zarejestrowany: 2008-03-22
Posty: 51
Punktów :   

Re: Historia...

Jak zawsze próbował zaskoczyć, jak zawsze próbował zagrozić i zastraszyć... Stary dobry Rik chcialoby się rzec, lecz w jego przypadku to byłoby przekłamanie. By jednym z najmłodszych wampirów w Klanie, jednak to właśnie on potrafił utrzymać wszystkich w kupie. Co prawda jego sposoby mogły zostawiać wiele do życzenia, jednak były skuteczne - w końcu cóż zmusi wampira do posłuszeństwa względem młodszego krwiopijcy? Strach, tylko strach. W tym akurat był dobry. Nieraz zdarzało się ze nowicjuszy już na wstępie "karał" za drobne, lub wyimaginowane wykroczenia, albo po prostu jak nie spodobała się mu geba któregoś z nowych. Taki już był Rik...
Jednak Tutmoziz lubił go, co dziwne, bo równiez na samym poczatku śmierdziel dał mu się we znaki. Jednak czuć było od niego aurę pewnej nienawiści względem pomiotów Kaina. To ich łączyło. Tutmoziz nie wiedziął jeszcze co z tym zrobić, jednak sama wiedza o takim stanie rzeczy napawała go pewną nadzieją, o ile w wypadku Wampira można mówić o jakiejkolwiek nadziei....

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.xfenix.pun.pl www.magiczna-kraina.pun.pl www.jabole.pun.pl www.shamanking.pun.pl www.sunstacja.pun.pl